W naszych rozważaniach o języku inkluzywnym chcemy pokazać jego wieloaspektowość. Zależy nam nie tylko na kwestiach czysto formalnych, konstrukcjach gramatycznych etc., ale również na płaszczyźnie społecznej: empatii, wrażliwości na potrzeby każdego_ej, uważności, świadomości, uczeniu się nawzajem i budowaniu włączającej przestrzeni porozumienia.
Dziś przyjrzyjmy się językowi, jaki używamy w kontekście osób z niepełnosprawnościami.
Dlaczego „osoby z niepełnosprawnościami”
Zacznijmy od początku, czyli nazewnictwa. Przede wszystkim określenie „osoby z niepełnosprawnościami” (dalej: OzN) ma na celu podkreślić podmiotowość osób, dla których ta niepełnosprawność fizyczna czy intelektualna nie jest elementem definiującym ich tożsamość. Jest to jeden z wielu elementów składających się na tę tożsamość. Czasami może to być dominujący element, przez który funkcjonowanie w społeczeństwie jest wyzwaniem i wymaga korzystania z wsparcia. A czasami zupełnie niezauważalny i mający mały wpływ na życie osoby.
Podkreślamy, że jest to przede wszystkim osoba, a dopiero później określamy cechę jaką posiada. Być może dla części z Was to nie ma znaczenia, a różnice są tak subtelne, że łatwo je zlekceważyć. Jednak perspektywa OzN może być zupełnie inna, a ich społeczny obraz i kulturowe nawyki związane z tą grupą są silnie zakorzenione i często krzywdzące. Czasami sami_e nie zauważamy, że je powielamy.
Powszechnie funkcjonujące stereotypy dotyczące OzN przedstawiają obraz osoby, która jest niezdolna do samostanowienia o sobie, uzależniona od innych, której należy współczuć, bo jest tak ciężko doświadczona przez los, po której raczej się nie spodziewamy wkładu w życie społeczne, a co dopiero, że będzie miała swoje sukcesy, pracę czy związek i rodzinę. Nawet jeśli część osób rzeczywiście musi polegać na innych, to nie znaczy, że powinniśmy_yśmy tak uogólniać obraz tej społeczności. Tym bardziej, że jest on krzywdzący i niesłusznie stawia osobę na gorszej pozycji, niż osoby zdrowe. Tymczasem OzN to bardzo różnorodna grupa, zarówno pod względem rodzajów niepełnosprawności – fizyczna, intelektualna, widoczna, niewidoczna etc. – jak i stylu życia i koncepcji na siebie.
Różnorodność w ramach grupy
Tę różnorodność pokazuje przykład jednej z grup określanych jako OzN, osób Głuchych. I tak w tym przypadku to określenie o, można by przypuszczać, negatywnych konotacjach jest jak najbardziej akceptowane i preferowane przez te osoby. Wynika to głównie z tego, że grupa ta ma swoją własną kulturę i swój język. Wbrew temu, co często zakładamy, Polski Język Migowy nie jest bezpośrednim odpowiednikiem języka polskiego, ma swoją własną gramatykę, strukturę, można go określić jako język „obcy” w stosunku do języka polskiego. Osoby Głuche (istotna jest tu pisownia wielką literą) są ściśle związane z swoją tożsamością, która wyróżnia je spośród osób słyszących. Oczywiście mogą wystąpić różne stopnie zaniku słuchu. Część osób, które mają ograniczony słuch mogą korzystać z wsparcia techniki i urządzeń wspomagających. I te osoby mogą się utożsamiać z jeszcze innymi grupami. Zatem grupa OzN nie jest jednorodna, wpływa na to wiele czynników, różnorodność potrzeb.
Istotne jest, abyśmy jako społeczeństwo byli_ły bardziej wrażliwi_e na potrzeby swoich członków_iń, dążyli do rozwijania swojej świadomość w zakresie różnorodności, edukowali_ły się i byli_ły otwarci_te na każdą perspektywę i szanowali_ły ją. Pomóc w tym może nam język. Bo po raz kolejny w tym cyklu podkreślamy, że to jakiego języka używamy ma znaczenie.
Nazewnictwo ma znaczenie
Historycznie pewne elementy, zwłaszcza systemowe funkcjonują nadal niezmiennie. Do tej pory w artykułach merytorycznych na różnych portalach dotyczących procesu przyznawania orzeczenia o niepełnosprawności powszechnie używa się określenia „grupy inwalidzkie”. Mimo, że ustawa zawierająca to określenie jest już nieważna, a w nowych aktach prawnych, które powstały pod koniec lat dziewięćdziesiątych, używa się określenia „stopień niepełnosprawności” (Są trzy stopnie określenia niepełnosprawności: lekki, umiarkowany i znaczny, w zależności od jej rodzaju. Odrębne przepisy regulują orzekanie o całkowitej, bądź częściowej niezdolności do pracy).
I owszem, niektóre osoby, które w tym systemie funkcjonują dłużej, będą się utożsamiały z stwierdzeniem „inwalida” i będzie to dla nich naturalna forma. Jednak pamiętajmy, że to określenie współcześnie jest nieadekwatne i może mieć negatywne konotacje, zatem nie używajmy go jako neutralnej nazwy.
Może to być trudne np. dla młodszych osób, które hasło „inwalida” kojarzą z „inwalidą wojennym”, zatem może być dla nich niekomfortowe uznawanie ich za członków_inie tej samej grupy.
Podobnie jak określenia „kaleka”, czy „ułomny”, używane dawno temu nawet w znamienitych tekstach kultury. Obecnie to po prostu przeżytki, nacechowane negatywnie określenia, które nie powinny być używane w stosunku OzN i do nikogo innego.
Warto być na to wrażliwym_ą i wybierać bardziej neutralne formy jak OzN. A w kontakcie bezpośrednim, gdy jest taka potrzeba, po prostu zapytać jak osoba sama się określa.
Ktoś może uznać, że to przecież tylko jakieś określenia formalne, których używa tylko ZUS. Otóż nie. Przyzwyczajenie do określania OzN słowem „inwalidzi” pozostało z nami w przestrzeni publicznej. Do dnia dzisiejszego i również w nowo powstałych miejscach, instytucjach, restauracjach etc. można spotkać toaletę lub parking „dla inwalidów”. Mogą odezwać się osoby, które stwierdzą, że przecież czemu się czepiacie, ważne, że w ogóle jest dostosowana toaleta.
Właśnie to nie jest w porządku, jak dla kogoś dostęp do toalety staje się przywilejem, a nie podstawową usługą. I nie jest też ok, jeśli osoba widząc napis na drzwiach może się poczuć niekomfortowo. Dla niektórych drobiazg, dla osób narażonych na takie „drobiazgi” na co dzień, to jest po prostu krzywdzące. Zwłaszcza w sytuacjach kiedy tak zwane dostępne toalety są na ogół zamykane, a szukanie klucza w wielkim centrum handlowym w momencie, kiedy masz potrzebę, jest upokarzające.
Jak wobec tego nazywać miejsca przeznaczone dla OzN? Właśnie tak. Lub stosować ogólno przyjęte piktogramy. Albo jeszcze lepiej, skonsultować się z organizacjami, fundacjami współpracującymi z takimi osobami i zapytać jaka forma byłaby najbardziej włączająca i wrażliwa społecznie.
Czy mogę powiedzieć „do zobaczenia” do osoby niedowidzącej?
Zdarza się, że pojawia się takie pytanie lub podobne: „czy mogę powiedzieć do osoby na wózku, że idziemy do kina”. Jak najbardziej mówmy tak. Dla OzN to równie naturalne stwierdzenia jak dla nas, gdyż posługują się tym samym językiem. Nie zabrzmi to ani obraźliwie, ani nie zostanie wytknięte. OzN chcą być traktowane tak, jak każdy_a z nas, więc używanie neutralnych form jest jak najbardziej na miejscu. Zdecydowanie lepsze, niż na siłę wymyślanie dostosowanych form, które być może podkreślałyby niepotrzebnie niepełnosprawność osoby. Owszem różnimy się, a OzN mogą mieć inne potrzeby, niż osoby zdrowe, ale czy nie jest tak, że osoby zdrowie to też jest bardzo zróżnicowana grupa z różnymi potrzebami. A czy to coś zmienia w naszym człowieczeństwie i naszych prawach?
Co będzie przekroczeniem w kontaktach z OzN? Używanie określeń typu „czuję się jak kaleka po tych ćwiczeniach” albo „chodzisz jak paralityk w tych butach”. Takie stwierdzenia przyrównują codzienne, zwykle błahe przypadłości i stany osób zdrowych z doświadczeniem osoby doświadczającej niepełnosprawności na co dzień. To nie jest to samo. Nie na miejscu, nie w porządku.
Dostępne nie tylko dla OzN
To tylko kilka przykładów, ale od czegoś trzeba i warto zacząć, aby wspierać OzN w walce z ableizmem. Nawet jeśli ma być to tylko bardziej świadome słownictwo, nie ignorowanie naleciałości językowych, rzetelniejsze i bardziej empatyczne opisywanie rzeczywistości.
Warto poszerzać swoją świadomość i tworzyć bardziej dostępną przestrzeń społeczną, bo problem niepełnosprawności może dotyczyć każdego_ą z nas. Powszechnie wiadomo, że obserwujemy proces starzenia się europejskiego społeczeństwa, każdy_a z nas może stać się OzN w późniejszym okresie swojego życia z różnych powodów. Czy to przez chorobę, czy nieszczęśliwy wypadek. Dlatego powinniśmy_yśmy już teraz pracować nad udostępnianiem narzędzi, z których korzystamy: języka, miejsc i usług. Myśleć o tym holistycznie. Może się to okazać przydatne nie tylko dla OzN, ale i szerszej części społeczeństwa: osób starszych, ale także osób po różnego rodzaju wypadkach, sytuacjach wpływających na mniej lub bardziej czasowe trudności w poruszaniu się lub rodziców, opiekunów z wózkami i małymi dziećmi. Tworzenie bardziej przyjaznego środowiska to korzyść dla wszystkich osób.
W kolejnym artykule skupimy się na mikroagresjach, z którymi OzN mogą się zetknąć, aby jeszcze bardziej uwrażliwiać nas na ten temat.
Projekt “Lokalnie dla różnorodności” jest realizowany przez Stowarzyszenie Diversja we współpracy z Grupą Credit Agricole, dzięki wsparciu Program Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy z funduszy EOG.